Zaczynamy prace z aerografem w ręku. Aerograf, którego używam w tym celu to Iwata model HP-C z dyszą o średnicy 0.3 mm. Zgodnie z przeznaczeniem tego modelu nadaje się on idealnie do malowania motocykli i samochodów. Wyposażony w teflonową uszczelkę iglicy może być stosowany zarówno z farbami wodnymi jak i rozcieńczalnikowymi. Pierwsze pociągnięcia farbą mają na celu jedynie zaznaczenie konturów płomienia. Pozwala to na dokładne określenie gdzie będzie układać się grafiką.
Jak już wiem co i jak, przechodzę do wypełniania większych powierzchni, wcześniej określonych konturem. Nie maluję tego aerografem gdyż byłoby to zbyt uciążliwe. Aerograf o dyszy 0.3 mm nie nadaje się do aplikacji farby na tak dużej powierzchni. Dlatego też w ręku pojawia się kolejny z produktów Iwata, mini pistolet HP-G5. Jest to idealne rozwiązanie dla projektantów, którzy muszą pokryć większą powierzchnię z jednoczesnym zachowaniem idealnego rozpylenia farby. HP-G5 wyposażony jest w dyszę o średnicy 0.5 mm, która doskonale radzi sobie z precyzyjną aplikacją farby na większej powierzchni.
Kontury są już wypełnione pomarańczą, jednak należy pamiętać o tym, aby nie była ona położona zbyt równomiernie. Nie ma stanowić ulanej plamy a jedynie nieregularną w kolorze strukturę. Musimy wyobrazić sobie jak wygląda płomień. Nie jest on ostry, konturowy, natomiast składa się z wielu warstw od tych ciemniejszych rozmytych po te bardzo rozświetlone, jasne.
Teraz używając ściereczki antystatycznej firmy APP usuwam farbę, która została nadpylona tworząc pył utrzymujący się na powierzchni karoserii. Widać to doskonale po już jednym przetarciu, gdy ściereczka z jasnobeżowej staje się pomarańczowa.
Ponownie używając Iwata HP-G5 aplikuję warstwę transparentnej czerwieni. Przyciemni ona ostrą pomarańcz i stworzy idealnie stonowane tło dla kolejnych warstw płomienia.
Kolejna warstwa farby wymaga ponownie przetarcia ściereczką antystatyczną. Pamiętać trzeba o tym, aby robić to delikatnie usuwając jedynie pył. Zbyt mocne dociśnięcie ściereczki może spowodować powstanie smug trudnych do zatuszowania.
Teraz ponownie do ręki wraca aerograf Iwata HP-C napełniony pomarańczą, którą używałem na samym początku. W tym etapie wykorzystując możliwości japońskiego aerografu tworzę ostrzejsze elementy, które składają się na wygląd płomienia. Zaczynam prace od krawędzi ku środkowi. Tworzę nieregularne ale przemyślane kształty. Najlepiej podeprzeć się zdjęciem prawdziwego ognia. Uzmysłowi nam to jak układają się języki ognia.
Po tym jak namalowałem ostre elementy przychodzi czas na ponowne wypełnienie pustych przestrzenie. Jak wyżej do akcji wchodzi Iwata HP-G5
Jak widzicie ogień nabrał już większego wyrazu. Dodaję kolejne ostre elementy aerografem.
Gdy zakończę kolejną warstwę na wszystko aplikuję tym razem transparentną pomarańcz. Scali ona dotychczasowe warstwy w jedną całość, wydobywając efekt głębi.
No i teraz zaczyna się najlepsze. Jak by tu namalować żółte języki ognia a jednocześnie nie zepsuć już osiągniętego efektu. Jest to bardzo trudne zadanie ale z pewnością sobie z tym jakoś poradzimy. Używając ciepłej żółci, aerografu Iwata oraz szablonów-krzywek zabieram się do pracy. Tworzę rozświetlone płomienie, które pojawiają się na pierwszym planie. Pamiętać należy o tym, żeby malować płomienie tak, żeby nie zakryły w całości pomarańczowego tła.
Płomień zaczyna przypominać płomień. Kolejny raz usuwamy napyloną farbę przy użyciu ściereczki antystatycznej. Gdy powierzchnia jest już stosunkowo gładka, można zabrać się za kolejną warstwę.
Tym razem na wszystko idzie warstwa transparentnej żółci, która ociepli i połączy wszystkie dotychczasowe kolory.
Ponownie w ruch idzie kolor żółty, z tym że jest on w odcieniu kanarkowym. Bardzo jasny i bardzo intensywny. Tym kolorem stworzymy jedynie przebłyski, które urozmaicą finalny efekt.
Wokół wijących się języków ognia dodajemy nieco perłowego fioletu i możemy wszystko lakierować.